Któraż z nas nie zna uczucia ulgi, gdy po przyjściu do domu może wreszcie ściągnąć służbowy uniform (nawet jeśli jest to po prostu elegancka bluzka), zdjąć stanik, dać piersiom wolność i wskoczyć w luźną koszulkę. Po prostu jest różnica, nie da się ukryć. Komfort, wygoda, swoboda – wszystko od razu idzie w górę. No, piersi mogą iść w dół, grawitacji się nie oszuka. Skoro jest tak wygodnie bez stanika, to czy można i wypada chodzić w ten sposób? Zawsze, wszędzie i każdemu? Nie do końca…

Chodzenie bez biustonosza – dobre czy złe dla piersi?

Bardzo dużo kobiet i dziewczyn słyszało na pewno, że stanik zakładać powinny między innymi po to, by dbać o piersi oraz kręgosłup. Ten aspekt chodzenia bez stanika był kiedyś mocno podkreślany, jednak obecnie uważa się, że nie ma to większego wpływu na zdrowie. Co więcej, w przypadku biustów, które nie są określane jako duże, brak stanika może wręcz powodować poprawę kondycji mięśni pleców. Nie znaleziono też żadnego powiązania między rakiem piersi a chodzeniem bez biustonosza, co kiedyś też podejrzewano.
Można więc powiedzieć, że chodzenie bez biustonosza może mieć wpływ głównie na zdrowie psychiczne, czyli wygodę i to, jak kobieta czuje się po uwolnieniu piersi. Zarówno ze stanika, jak i z norm obyczajowych, bo te przecież bez wątpienia istnieją.

Bez stanika w pracy czy w domu?

Ciało-pozytywność zawsze i wszędzie? Może jednak nie do końca. Mamy prawo wyrażać siebie, jak chcemy. Możemy mówić, że faceci chodzą bez staników (w większości, bo męskie też istnieją), więc czemu kobiety by tego nie miały robić, jeśli tylko właśnie dzięki temu czujemy się komfortowo? Nie noszę, bo nie chcę – to jest bardzo dobra odpowiedź i w zasadzie jedyna słuszna. Nie każdy jednak zgodzie się z tym że bez względu na okoliczności nasze podejście do własnego ciała jest najważniejsze. Są firmy, gdzie pojawienie się bez stanika w pracy nie zostanie uznane za warte skomentowania, a są takie, gdzie przyciągnie uwagę w sposób negatywny. Nawet nie tylko dlatego, że żyjemy w kraju, w którym bez stanika na plaży można wywołać sensację. Istnieją po prostu wzorce ubioru charakterystyczne dla określonych stanowisk czy zawodów, gdzie out-fity pozostają pod kontrolą, czasem też są jasno zapisane w dresscodzie. Bywa więc, że – sorry – nie wypada. Dotyczy to nie tylko staników i nie tylko kobiet.

Bez stanika, w koszulce… no widać sutki

Kolejna kwestia uwolnienia piersi wiąże się z tym, że to po prostu widać. Nie tylko na dużych, kołyszących się pod ubraniem biustach, ale w zasadzie prawie zawsze. W oczy rzucają się też sutki. Przy nawet leciutko przejrzystych tkaninach widać je dosłownie, a to że jesteśmy bez stanika pod bluzką, poznać można często po prostu po nabrzmiałych brodawkach. To bywa krępujące i właśnie dlatego wiele kobiet nie chce pokazać się bez stanika na ulicy, zostawiając swobodę domowym pieleszom. Ale skrępowanie zwykle mija, gdy okazuje się, że do kwestii braku biustonosza wcale tak wiele osób nie przywiązuje uwagi. Dla postronnych staje się to zupełnie normalne. Oczywiście nie żyjemy w świecie idealnym i czasem można spodziewać się zwiększonego zainteresowania, jednak – serio – nie budzi to takiej sensacji, jak 10 czy 20 lat temu. Nie nosisz? Ok. Nosisz? Ok. Twój wybór, tyle w temacie.

Nie zawsze warto być bez stanika

To, że każda kobieta może chodzić bez biustonosza, nie znaczy, że każda powinna. Przy dużym biuście, siłą rzeczy też ciężkim, kręgosłup jest odbarczony, może mniej boleć, same piersi nie rozciągają się też tak bardzo – co widoczne może być dopiero w wieku średnim, ale na pewno będzie.   Jeśli kształt i wielkość piersi wynikają z interwencji chirurga plastycznego, to również ze stanika lepiej nie rezygnować. Tak samo wygląda sytuacja w czasie karmienia piersią.
No i na koniec – lepiej nie iść bez stanika na wf, wykonywać aktywności fizycznej na siłowni, fitnessie. Bieg bez stanika też odpada, bo przekłada się na większe obciążenie pleców, zwiotczenie skóry piersi.
To jak, chodzić bez stanika czy nie? TAK – jeśli czujesz się z tym wygodnie, komfortowo, chcesz to robić dla siebie, chociaż nie każde okoliczności będą ku temu odpowiednie (oczywiście każdy może mieć własne podejście do tego, co wypada i co nie wypada).